Znajdziesz je na każdą dolegliwość: na łysienie, prostatę, zakwaszenie organizmu, zwiększenie wydolności, przyrost mięśni, odchudzanie czy depresję. Mowa o suplementach diety.
Wedle Raportu Ochrony Zdrowia aż 72% Polaków regularnie zażywa suplementy diety, szacuje się, że w 2021 r. rynek suplementacji w Polsce może osiągnąć ponad 5 miliardów złotych, i wciąż będzie piął się w górę.
Najczęściej sięgamy po magnez (7,56%) środki wspomagające odporność (6,58%), probiotyki, (4,75%), środki wzmacniające mięśnie i stawy (4,75%) oraz witaminy i minerały (4,65%). Dopiero za nimi plasują się środki poprawiające urodę (4,40%). W przypadku mężczyzn najpopularniejsze są suplementy białkowe, kobiety zaś sięgają po preparaty służące do redukcji tkanki tłuszczowej, tym samym bardziej narażając się na niepożądane skutki uboczne. Najbardziej nagłośnioną medialnie sprawą był przypadek dwudziestoletniej kobiety, która zatruła się dinitrofenolem, którego reklamę znalazła w Internecie. Dinitrofenol to środek szeroko stosowany w przemyśle chemicznym, m.in. do produkcji barwników i herbicydów i jest nielegalny jako lek.
Zaczniemy bardzo brutalnie. Pierwsza różnica pomiędzy lekiem a suplementem to warunki, w jakich są produkowane. Z racji, że suplement zgodnie z definicją prawną jest produktem spożywczym; do jego produkcji wystarczają warunki, jakie spotkamy na zapleczu kuchennym, chociażby w restauracji.
W przeciwieństwie do produktów leczniczych suplementy diety nie podlegają kontroli jakości czy interakcji z innymi produktami. Co więcej, nie ma obowiązku monitorowania ewentualnych działań niepożądanych. Aby wprowadzić suplement diety na rynek, producent musi jedynie powiadomić Główny Inspektorat Sanitarny o swoich działaniach oraz dostarczyć projekt etykiety.
Jakie wymagania musi spełnić lek, zanim trafi na rynek? Przede wszystkim należy dostarczyć wyczerpujące informacje, m.in. na temat zawartości substancji czynnych, określonych jakościowo i ilościowo na jednostkę dawkowania, wykaz wszystkich substancji pomocniczych, działań niepożądanych czy interakcji z innymi lekami. Produkty te muszą ponadto zostać zarejestrowane w Urzędzie Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych oraz podlegają kontroli Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego.
Dostępne na rynku produkty lecznicze są więc przebadane, a ich działanie udowodnione, w przeciwieństwie do suplementów diety.
Jak wykazała Najwyższa Izba Kontroli, w Polsce nie jest zapewniony właściwy poziom bezpieczeństwa suplementów diety. Biorąc pod uwagę obecny stan prawny, każdy może wprowadzić suplement na rynek, jedynie deklarując jego skład organom sanitarnym w drodze tzw. notyfikacji (wystarczy zgłosić się do GIS, co polega na wypełnieniu formularza w Internecie). W teorii produkt, który trafia na rynek, może zostać zbadany, zaś praktycznie przekracza to możliwości kontrolne Inspekcji Sanitarnej ze względu na skalę rynku.
Przykładem zaniedbania po stronie jednostek rządowych jest sytuacja z grudnia 2015 r., kiedy po zbadaniu jednego z suplementów diety wspomagających odchudzanie wykryto stymulanty strukturalnie podobne do amfetaminy. Główny Inspektor zareagował dopiero po 4 miesiącach, a już w trakcie kontroli NIK wycofano z rynku jedynie 316 opakowań.
Cytując z raportu NIK:
Rynek suplementów diety w Polsce ocenić należy jako obszar wysokiego zagrożenia, niedostatecznie zdiagnozowanego i nadzorowanego przez służby państwowe odpowiedzialne za bezpieczeństwo żywnościowe. Najwyższa Izba Kontroli wskazuje zatem na konieczność objęcia tego obszaru przez Ministra Zdrowia szczególnym nadzorem.
Interesujesz się zdrową żywnością? Przeczytaj również o tym, które E w składach produktów są szkodliwe.